Podróż po Japonii - Ganbare Katarzyny Boni
Autorka bez oceny przygląda się współczesnej Japonii, nadal zmagającej się z tragicznymi konsekwencjami fali tsunami, która nawiedziła wyspę w 2011 roku. Tsunami zniszczyło nie tylko domy, pola, lasy, pochłonęło życie tysięcy ludzi, ale przede wszystkim zostawiło trwały ślad w ludzkiej psychice. Zawiódł system ostrzegania, a tym samym nadwyrężono zaufanie do instytucji państwowych, odpowiedzialnych za bezpieczeństwo. Od tej pory już nic nie było takie samo.
Wielu z Japończyków nie odnalazło do tej pory ciał swoich bliskich, bohaterowie reportażu nie ustają w poszukiwaniach, nurkując dzień w dzień w morzu, z nadzieją na najmniejszy ślad po członkach swoich rodzin. Nic nie będzie tak jak kiedyś. Dobrze to obrazuje bardzo poruszająca historia kilkusetnego lasu, z którego po przejściu wielkiej wody, ostało tylko jedno drzewo. Bardzo wymowna jest symbolika tego samotnego pomnika miejsca, którego już nie ma i nie będzie.
Japonia jest dla nas synonimem dobrobytu, powszechnej elektroniki, ultraszybkich pociągów i kimona. Japończycy w swojej naturze nie okazują emocji, są z naszego punktu widzenia bardzo powściągliwi, tym większe spustoszenie w ich psychice poczyniła trauma tsunami. Wyrzucanie z siebie złych emocji, złości, żalu czy smutku, nie jest akceptowane. Wielu z nich zmieniło swoje nastawienie do życia, leczy się z powodu depresji i innych chorób psychicznych.
Ten kraj i ludzie, są tak odlegli nam kulturowo i mentalnie, że czasami trudno aż uwierzyć w ich zwyczaje czy przyzwyczajenia. Autorka opisuje warsztaty z umierania, które mają przygotować Japończyka na ostateczność. W programie warsztatów są zajęcia gdzie można poczuć się jak leży się w trumnie. Ta praktyka ma swój głęboki sens, bo Japończyk lubi być gotowy na wszystko, nie pozostawiając nic przypadkowi.
Fukushima jest tym samym dla Japończyków co dla nas Czarnobyl. Awaria, która nastąpiła w wyniku fali tsunami i wyrzucenie w przestrzeń radioaktywnego paliwa jądrowego, skaziło otoczenie na przestrzeni wielu kilometrów. Niektórzy z ówcześnie ewakuowanych, wracają mimo śmiertelnego niebezpieczeństwa, na ziemie swoich ojców, by umrzeć tam, gdzie się urodzili. Inni żyją niczym w getcie w osiedlach kontenerów, bez przyszłości, bez nadziei, że ich los się odmieni i będzie tak jak dawniej.
„Ganbare” to fascynująca podróż w głąb japońskich dusz, miotających się między dobrobytem, a tym, co nieodwracalne. Japonia nie jawi się tutaj jako raj, wręcz przeciwnie, autorce udało się uchwycić prawdziwy obraz życia po 2011 roku, pełnym skrywanego żalu i smutku. Bardzo poruszająca to lektura.